2011/05/23

Trzy pytania do… Magdaleny Łaski


Jak to się stało, że dostała pani rolę Iriny?

Trafiłam do „Trzech sióstr”, kiedy byłam na trzecim roku łódzkiej „filmówki”. To był dla mnie skok na głęboką wodę, cudowne doświadczenie. Realia, jakie panują w teatrze, nie są porównywalne z niczym innym. W szkole jesteśmy pod ochronnym parasolem. Mamy jakieś wyobrażenie światka, w który chcemy wkroczyć, natomiast gdy znajdziemy się przestrzeni teatru, to okazuje się, że jest zupełnie inaczej.

Grywała pani podobne postaci w szkole?

Nie. W szkole,  ze względu na warunki, byłam obsadzana najczęściej jako macocha, stara zołza albo dziwka. Tu w teatrze gram raczej młode dziewczyny, roztrzepane, z dużymi ułomnościami.

Od zawsze wiedziała pani, że chce być aktorką?

Zazwyczaj mówię, że to wyszło spontanicznie, ale to nieprawda. W każdym z nas, aktorów, chyba zawsze było poczucie, że coś nas w tym zawodzie kręci. Ja to „coś” odkryłam dość późno, bo dopiero w klasie maturalnej. Złożyłam papiery, udało mi się dostać na studia aktorskie i … jestem.

Rozmawiała Magdalena Jasińska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz