2011/05/25

„Człekowina” na zimno raz! - recenzja ""Babel2"

Kolejna praca Mai Kleczkowskiej nad tekstem Elfride Jelinek zakończyła się sukcesem, a  jej owocem jest „Babel 2”. I znów jest mocno, trudno, kontrowersyjnie.

W realizacji kolejnej adaptacji sztuki austriackiej noblistki reżyserka postanowiła postawić na świeże spojrzenie swoich podopiecznych – spektakl jest dziełem zbiorowym krakowskich studentów, którzy - mierząc się ze specyficznym tworzywem - wykorzystali go tylko jako punkt wyjścia do własnych przemyśleń i doświadczeń. Anty-tekst pierwowzoru stał się dla nich pretekstem do przemycania własnych obaw i stawiania wielu pytań.
Młodzi aktorzy z doskonale poradzili sobie z niełatwym zadaniem odnalezienia w tekście Jelinek czegoś dla siebie. Odnaleźli w nim swój wątek, wokół którego dobudowali postać, sytuację sceniczną, trochę cudzą, trochę własną historię. Mimo że, jak sami przyznają, szczególnie partie monologowe w 80 proc. są improwizacją, widz ani przez chwilę nie ma prawa poczuć się oszukiwany czy lekceważony. Wręcz przeciwnie – interakcja z widownią pozwala na pogłębienie relacji aktor-widz, by tym wyraźniej uzmysłowić, że zaprezentowana na scenie rzeczywistość jest też jego – biernie oglądającego – udziałem. Dzieje się tak szczególnie w autotematycznej scenie, gdzie wątek Jokera z popularnej serii komiksów o Batmanie  został wykorzystany do rozważań na temat statusu aktora-gwiazdy (Heatha Ledgera). Do czynienia mamy również z wieloma monologami, wypowiadanymi bezpośrednio do oglądających (jak choćby wyznania Marsjasza). Podobnie jak przedstawiony nieciekawy świat: poruszające się w nim postaci niczym żywe trupy, ograniczone „mięsnością” swoich wątłych ciał opowiadają o wszechwładnym kulcie piękna  (także w wydaniu minimalistycznym – z anoreksją w tle), niechcianej starości, konsumpcjonizmie, niezauważaniu cierpienia drugiego (także zjadanego zwierzęcia).        Reżyserka daje nam w twarz obrazami, o których wolelibyśmy zapomnieć. Przypomina historię drugiej bitwy w Faludży czy więzienie Abu Ghraib i udowadnia, że „piekło wcale nie jest  bardziej przytulne niż to tutaj”. Aktorzy zaskakująco dobrze poradzili sobie z połączeniem zawodowego profesjonalizmu i zabawy formą, wcielając się w samych siebie. Nie bali się zaprosić do współpracy osobę niepełnosprawną czy wykorzystać wątek prywatny, by udowodnić widzom, że można żyć aktorstwem. Wytrwałość w połączeniu z wykorzystaniem oryginalnych środków przekazu (filmiki z Youtube, grafika wyszukiwarki internetowej) wniosły świeże spojrzenie na definicję spektaklu krytycznego.

Iza Piskorska  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz