2011/05/26

Trzy pytania do… Krzysztofa Wacha

To prawda, że łatwiej i chętniej gra się drania?

Tak, to prawda. Takie role dają możliwość znalezienia granicy, do której albo dotrę, albo ją przekroczę, co kusi jeszcze bardziej. Człowiek nie do końca jest świadomy tego, jakie pokłady nienawiści, obrzydzenia, obłudy, kłamstwa ma w sobie i co potrafi uruchomić. Agata Duda-Gracz powiedziała mi ostatnio, że teatr daje taką możliwość, że tu na scenie jest prawda, tu jesteś prawdziwy, tu jest przestrzeń, w której możesz sobie pozwolić na wszystko. A poza sceną są konwenanse i normy, których nie możesz przekroczyć.

Twoja postać ze spektaklu „Nad” w reż. Waldemara Zawodzińskiego przypomina bohatera kroniki kryminalnej…

Ciekawym zjawiskiem jest to, że często przychodzisz na próbę i proponujesz coś reżyserowi, a on mówi: nie wierzę w to, nie ma takich ludzi. Mówię: jak nie ma takich ludzi? Jechałem tramwajem na próbę i widziałem takiego chłopaka. Albo stawiamy sobie pewne granicę, albo dajemy sobie pewną swobodę. Weźmy np. historię młodego chłopaka, który nagle zadał 47 ran kłutych – słyszysz coś takiego w telewizji i jesteś coraz bardziej obojętny. W tej pracy zastanawiałem się, co sprawia, że coś takiego się w człowieku uruchamia. Dlaczego miałby tego nie zrobić? Skąd masz pewność, że chłopak którego mijasz na ulicy w słuchawkach, nie poczuje chęć wbicia ci noża w plecy? Ale dlaczego nie? Mój bohater to człowiek całkowicie wyzbyty jakiegokolwiek kręgosłupa moralnego i hamulców. Zrzuca winę na zbieg okoliczności – nieobecność podczas śmierci dziadka w połączeniu z ogromną potrzebą zobaczenia, jak to było, jak wygląda ciało człowieka, z którego nagle wypływa życie, kiedy człowiek gaśnie.


Czy szuka się usprawiedliwienia dla takiej postaci? Czy chce się ją obronić?

Właśnie nie. Trzeba pokazać stwora. Totalna bezwzględność, całkowite wyzbycie się wszelkich hamulców i pokazanie człowieka, który wygląda całkiem normalnie. Mam mnóstwo obrazów w głowie. Mnie takie postaci fascynują ogromnie. Pierwszą postać bardzo złą zagrałem w szkole w „Biesach” Dostojewskiego. To był Wierchowieński. To jest reżyser, facet, który trzyma wszystko w dłoniach i gra tymi laleczkami, jak chce. Jest gotowy zrobić absolutnie wszystko po to tylko, żeby pozyskać człowieka.


Rozmawiała Karina Bonowicz

O debiutancie
Krzysztof Wach
-absolwent PWSFTviT w Łodzi,
- jako role dyplomowe zagrał Osipa w "Letnisku. Improwizacje" wg "Płatonowa" Antoniego Czechowa w reż. Maciej Podstawny oraz Toerlessa w spektaklu "Cztery" na podstawie "Niepokojów wychowanka Toerlessa" Roberta Musila w reż. Szymona Kaczmarka
-aktualnie związany z  Teatrem im. Stefana Jaracza w Łodzi, gdzie zagrał Konrada i Maskę w „Wyzwoleniu” w  reż. Waldemara Zawodzińskiego, Roberta w „Bramach raju” w reż. M. Bogajewskiej, Drago w „Barbelo, o psach i dzieciach” Bibjany Srbljanović w reż. Anna Augustynowicz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz