2011/05/23

Czechow pogrążony w chaosie - recenzja "Trzech sióstr"

„Trzy siostry” Pawła Łysaka miały być nowym spojrzeniem na rosyjską klasykę, wyjściem do widza, dosłownym i metaforycznym zaangażowaniem go w historię trzech sióstr. Niestety, spektakl zawieszony jest pomiędzy różnymi konwencjami, a także między współczesnością a czechowowskimi realiami.

Sztuka zaczyna się po rosyjsku, pojawiają się rosyjskie pieśni, kostiumy nawiązujące do mundurów z epoki, ale z drugiej strony pod takim mundurem Solony nosi zielony t-shirt z kreskówki „Tom i Jerry”, podczas zapustów pojawiają się postaci przypominjące członków subkultury w jaskrawych, barwnych strojach z irokezami i kolorowymi włosami.
Klaustrofobiczny sześcian – mieszkanie zbudowane na scenie – ogranicza ruchy bohaterów i przywodzi na myśl atmosferę z „Trzech sióstr” Czechowa, ale jednocześnie budzi skojarzenia z budownictwem z wielkiej płyty, to może być ciasne mieszkanie w jakimś blokowisku. Nie jest to zatem całkowite uwspółcześnienie ani tradycyjne odczytanie klasyka.
Paweł Łysak żongluje różnorodnymi rozwiązaniami formalnymi: od ruchomej scenografii, która zbliża się do widzów, po elementy improwizowanej rozmowy z widzami na temat szczęścia i wspólne picie herbaty, które staje się chwilowym wyjściem ze spektaklu. Przed widzem raz gra się na poważnie, by za chwilę zburzyć iluzję i obnażyć przed nim machinę teatralną.
Nadmiar sensów i środków powoduje, że świat z dramatu Czechowa staje się karykaturalny, zbyt ironiczny, by rodzić współczucie i empatię. Bohaterowie potrafią rozbawić, skupić uwagę, ale niekoniecznie wzruszyć, sprawić, by poważnie potraktować przedstawione historie. Dezorientacja, którą odczuwa widz, uniemożliwia jednoczesne podążanie wszystkimi tropami, które rysuje na scenie reżyser. Zamiast wielości sensów tkwiących pod powierzchnią dramatu Czechowa czuje się jedynie smak gorzkiej ironii.
Spektakl pogrążony nieco w chaosie ratuje zespół aktorski, który z pełną swobodą przechodzi od sytuacji oczekiwania do szaleństwa, od śmiechu, groteski i zabawy do stanu pogrążenia w bezradności i beznadziei niespełnionych marzeń i oczekiwań. To właśnie te nieco przerysowane postaci zachęcają do śledzenia tego świata, obserwowania i zadawania pytań, poszukiwania sensu historii, które toczą się na scenie.
Pomiędzy pierwszą częścią spektaklu, która wypełniona jest aurą groteskowego śmiechu, żartu i ironii, a drugą, w której pojawia się gorzka prawda, jaką niesie ze sobą niespełnienie oczekiwań, istnieje za duża przepaść. W atrakcyjnym wizualnie spektaklu brak zatem spójności, jednej wyraźnej tezy, która by te elementy połączyła i uczyniła sensowną wypowiedzią i nowym odczytaniem klasyki.

Małgorzata Tarkowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz